dla Zosi, na potem...

25 sierpnia 2009

Na festynie

W tą niedziele po obiedzie pojechaliśmy na festyn do Kobierzyc, który został zorganizowany z okazji uroczystości dożynkowych. Zabraliśmy ze sobą babcię Hele, żeby nie siedziała sama w domu.
Było bardzo ciepło i słonecznie.
Zaraz po przyjeździe spotkaliśmy Magdę i Damiana, babcie Grażyną, dziadka Piotrka i kilkudziesięciu innych motocyklistów znanych nam bardziej lub mniej.
Porozmawialiśmy troszkę i poszliśmy na dmuchany zamek, na który zresztą nie mogłaś się już doczekać.
Jak się okazało na miejscu, oprócz dmuchanego zamku, na miejscu były też inne dmuchane skocznie, trampoliny i baseny z kulkami. Już wtedy wiedziałem, że się zasiedzimy.
Później poszliśmy się przejść w poszukiwaniu innych atrakcji i zaraz za placem zabaw wyszliśmy na boisko, na którym zaparkowane były motory, tam też spotkaliśmy Tomka i Kasię.
Potem poszliśmy na drugą stronę boiska gdzie ustawione były różne pojazdy wojskowe. Stały tam też działka przeciwlotnicze. Na jedno z tych działek wsiadłaś i do spółki z jakimś chłopcem kręciliście czym się dało.
A zaraz potem trafiliśmy do namiotu, w którym panie malowały dzieciom na twarzach różne zwierzątka. Tobie namalowały kotka, którego zresztą sama sobie wybrałaś.
Potem pokręciliśmy się jeszcze troszkę po straganach. Spotkaliśmy babcie Jankę z dziadkiem Mietkiem, a potem znowu wylądowaliśmy na placu zabaw, gdzie wyskakałaś się za wszystkie czasy chyba.
A jak już wychodziliśmy to spotkaliśmy wujka Grześka, ciocię Kasię i chłopaków.







A potem to pojechaliśmy do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz