dla Zosi, na potem...

25 września 2009

Zabawa w ludzi


Wczoraj jak wróciłaś z przedszkola to zacząłem Cię troszkę podpytywać co tam robicie w przedszkolu.
Czy masz już jakieś koleżanki i czy bawicie się razem.
I odpowiedziałaś, że masz już koleżanki i że bawicie się w różne zabawy. Wtedy zapytałem się w co się dzisiaj bawiliście, na co Ty szybko odpowiedziałaś, że bawiliście się w ludzi.
- W ludzi? - Zapytałem zdziwiony.
- Tak - odpowiedziałaś.
- A jak się w to bawicie?
- Bawimy się, że mamy 5 lat i że chodzimy do szkoły.
- Aha - odpowiedziałem.

17 września 2009

Rozmowa o posikaniu w nocy

Wczoraj jak jechaliśmy do przedszkola to oczywiście jechali z nami chłopcy, Mateusz i Bartek.
Nie wiem jak weszło na ten temat, ale okazało się, że Bartek chyba przeziębił sobie pęcherz bo zmoczył się w nocy.
Ciocia Kasia powiedziała, że nic się nie stało i że takie rzeczy się zdarzają, ja też to powtórzyłem. Powiedzieliśmy mu też żeby nie chwalił się tym w przedszkolu, bo inne dzieci mogą się z niego śmiać.
Wtedy Bartuś troszkę posmutniał. Na szczęście Ty i Mateusz szybko podnieśliście go na duchu.
- Ja też się kiedyś posikałam w nocy – powiedziałaś do Bartka.
- Ja też jak byłem mały, to się posikałem w łóżku – dodał szybko Mateusz.
- A ja to się nawet kiedyś porzygałam w nocy – dodałaś, przebijając chłopaków.

11 września 2009

- Umiem się huśtać!

Kilka dni temu, chyba w sobotę byliśmy na dworze. Ja pomagałem dziadkowi, przy fundamentach, a wy (Ty i chłopaki) ganialiście po podwórku.
Nie było specjalnie ciepło i nawet zanosiło się na deszcz, ale na szczęście nie padało
Malowałem sobie spokojnie fundamenty, aż tu na raz podchodzi do mnie mama i mówi, że umiesz już się sama huśtać.
Wyszedłem wykopu i podszedłem do huśtawki, na której się huśtałaś i faktycznie zobaczyłem, że potrafisz się sama rozhuśtać i że wyśmienicie dajesz sobie radę sama.
Powiedziałem, że bardzo się cieszę i że jesteś sprytną dziewczyną.
Popatrzyłem jeszcze chwilę, a potem wróciłem do fundamentu.

Maznąłem pędzlem może ze dwa razy i usłyszałem, że mnie wołasz.
- Tatusiu, tatusiu! – Wołałaś.
- Słucham Zosiu – odpowiedziałem podnosząc się z wykopu.
- Jesteś ze mnie dumny? – Zapytałaś nie przestając się huśtać.
- No pewnie, że jestem dumny – odpowiedziałem bez zastanowienia, bo faktycznie byłem dumny i to bardzo.

4 września 2009

Histeryczna Chwila

Dzisiaj od samego rana nie miałaś humoru, pewnie dlatego, że się nie wyspałaś.
Potem trzeba było się ubierać i uczesać, co też specjalnie nie poprawiło Twojego nastroju. Już wtedy cały czas powtarzałaś, że nie idziesz dzisiaj do przedszkola.
Ja oczywiście starałem się jakoś to wszystko łagodzić i próbowałem też dowiedzieć się dlaczego to nie chcesz dzisiaj iść do przedszkola.
Powodów było dużo:

- bo będę tęsknić za mamą
- bo będę tęsknić za Bartusiem
- bo będę tęsknić za tatą
- bo będę tęsknić za babcią
- bo nie.

Starałem się tłumaczyć, że przecież Bartusia zobaczysz w przedszkolu, że mama niedługo wróci z pracy i że babcia i dziadek będą na Ciebie czekali w domku. No i jakoś udało mi się załagodzić sytuację.

Potem jak już się ubraliśmy i pozwoliłem Ci zabrać jedną lalkę do przedszkola, temat nie pójścia do przedszkola odszedł na dalszy plan.
A my w tym czasie skupiliśmy się na myciu zębów w łazience i na czesaniu włosów.
Zaraz potem przybiegł Mateusz i wyszliśmy z domu.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do przedszkola.
Zaczęło się znowu jak wysiadaliśmy z auta, ale pomyślałem sobie, że przecież będziesz na sali z Bartkiem i na pewno jakoś to będzie. Zabrałaś ze sobą tetrową pieluszkę i poszliśmy.

No niestety cały mój plan nie wypalił już na starcie, kiedy to po wejściu do przedszkola pani powiedziała, że Bartek musi iść na górę, bo czterolatki mają swoją sale na piętrze.
No i wtedy zaczęłaś strasznie płakać i krzyczeć, że będziesz tęsknić za Bartkiem i że nie pójdziesz do przedszkola.
Muszę przyznać, że troszkę się przeraziłem i miałem już wizję powrotu z Tobą do domu, ale wtedy uświadomiłem sobie, że jeżeli tak szybko się poddam, to będą nici z Twojego chodzenia do przedszkola.
Ty oczywiście, nic sobie nie robiąc z mojego uświadomienia, płakałaś tak bardzo, że aż zbierało Ci się na wymioty.
Całe szczęście, że miałem przy sobie paczkę chusteczek higienicznych, bo nie wiem czym bym wycierał Twój zasmarkany nosek.
Całą sytuacje komplikowało to, że na sali pani Asia miała na rękach zapłakanego przedszkolaka, co też nie było na moją korzyść.
Ale nie poddawałem się i starałem się za wszelką cenę Cię uspokoić.
Mówiłem do Ciebie, głaskałem po głowie i przytulałem. Starałem się najspokojniej jak potrafię wytłumaczyć, że przecież w przedszkolu jest fajnie, że można bawić się z innymi dziećmi, że na pewno pani Zosia przygotuje pyszne śniadanie i że spotkasz się z Bartkiem jak tylko wyjdziecie na dwór.

Usiedliśmy na ławeczce, Ty zapłakana z mocnym postanowieniem nie pójścia do przedszkola, a ja starałem się za wszelką cenę Cię uspokoić, co chwilę wycierając Twój zapłakany nos.
W końcu zadzwoniłem też do mamy, bo pomyślałem sobie, że to dobry pomysł i że może rozmawiając z mamą choć troszkę się uspokoisz.

Nie wiem czy to rozmowa z mamą, czy może obietnice rychłego spotkania ze wszystkimi, za którymi tęskniłaś, sprawiło że dałaś się zaprowadzić na salę.
Co prawda chlipiąca i z pieluszkę w ręku, ale weszłaś na salę, potem dałaś mi buziaka na pożegnanie i pojechałem do pracy.

Popołudniu jak odebrała Cię ciocia Kasia okazało się, że długo nie płakałaś i że potem bawiłaś się jak by nigdy nic.

I tak to właśnie było.
Było ciężko, ale jakoś daliśmy sobie radę ;)

3 września 2009

Co jest Zośka?

Wczoraj przed snem przypomniałaś sobie, że w przedszkolu dają dzieciom przytulanki do snu.
Mama podała Ci białego miśka (tego od Damiana) i położyła się z Tobą na łóżku.
A potem ni z gruszki, ni z pietruszki powiedziałaś mamie, że panie w przedszkolu nic do Ciebie nie mówią.
- Jak to nic do Ciebie nie mówią? – Zapytała zdziwiona mama.
- No nic, tylko podchodzą i pytają: „Co jest Zośka?” – odpowiedziałaś.
- A ty mówisz coś do pani? – Zapytała mama.
- Mówiłam, że tęsknię za Bartusiem.
- I co pani na to powiedziała?
- Nic.
- A do innych dzieci panie coś mówią? – Zapytała zaniepokojona mama.
- Tak, mówią – odpowiedziałaś.
- Co na przykład mówią panie do innych dzieci? – Mama nie dawała za wygraną.
- Pitu, Pitu. – Odpowiedziałaś bez najmniejszego zastanowienia.

Jak już poszłaś spać, to strasznie się z tego śmialiśmy z mamą.

Za duża kasa

Z okazji pierwszego dnia spędzonego przez Ciebie w przedszkolu postanowiliśmy z mamą zrobić Ci jakiś prezent, na który zresztą zasłużyłaś.
Poszedłem więc do sklepu i kupiłem Ci kasę, taką jak są w sklepach.
Kasa strasznie Ci się podobała. Ma otwieraną szufladę na pieniążki, duże guziki, które piszczą po naciśnięciu. Do tego jest czytnik kart i czytnik kodów z towarów. Ogólnie kasa jest bardzo fajna i sam byłem zaskoczony, że w końcu trafiłem na taką ekstra zabawkę.

I wczoraj jak już wybieraliśmy się do przedszkola to powiedziałem, że jak chcesz to możesz wziąć do przedszkola jedną zabawkę.
- A mogę wziąć kasę do przedszkola? – Zapytałaś.
- Lepiej nie zabieraj kasy do przedszkola, bo innym dzieciom będzie przykro, że nie mają takiej zabawki – odpowiedziałem.
- Ale tato, przecież ja się będę z nimi bawić w sklep – dodałaś bez zastanowienia i już zaczęłaś podnosić kasę.
- Kochanie, ta kasa jest za duża, żeby ją zabrać do przedszkola. – Powiedziałem.
- To po co kupiłeś mi taką dużą kasę. – Odparłaś zadzierając nos do góry.

2 września 2009

Poszła Zosia do przedszkola

1 września 2009 roku po raz pierwszy poszłaś do przedszkola. Ten pierwszy raz odprowadziła Cię mama, która zresztą była chyba bardziej przejęta niż Ty. A razem z Tobą do przedszkola poszedł też Bartek – przedszkolny weteran, który już rok chodził do przedszkola.
Mama opowiadała mi, że w ogóle nie płakałaś i że szybko weszłaś na sale żeby przywitać się z panią Basią.
A z tego co się później dowiedziałem od pani Zosi, która jest kucharką w przedszkolu, to że byłaś bardzo grzeczna, zjadałaś wszystkie posiłki i nie sprawiałaś żadnych problemów.

I właśnie dlatego, że zaczęłaś chodzić do przedszkola i że byłaś tam grzeczna postanowiliśmy z mamą zrobić Ci prezent.
Kupiliśmy kasę, taką do zabawy, którą już od dawna chciałaś mieć.
Prezent okazał się strzałem w dziesiątkę i od razu Ci się spodobał, co zresztą mnie i mamę bardzo ucieszyło.

Ale o wiele bardziej ucieszyło nas to, że poszłaś do przedszkola i z tego też powodu jesteśmy z Ciebie bardzo dumni.