dla Zosi, na potem...

22 stycznia 2010

Idź do pracy tato!

Niedawno jak już wychodziliśmy z domu, usiadłaś na schodach w piwnicy i zaczęłaś małą plastikową szufelką maziać po ścianie.
- Ej Zosiula, nie rysuj po tej ścianie, bo trzeba będzie ją malować - powiedziałęm.
- A żeby to zrobić trzeba będzie kupić farbę, a skąd ja na to mam wziąć pieniądze? - zapytałem.

- Idź do pracy - powiedziałaś nie przerywając rysowania..

...no chyba nie pozostaje mi nic innego.

16 stycznia 2010

Zjeżdżalnia

Na tyłach podwórka za stodołą usypaliśmy jesienią wielką hałdę ziemi, która została wybrana z naszego podwórka, żeby zrobić podłoże pod puzzle.
A ostatnio napadało strasznie dużo śniegu. Ale naprawdę tyle, że chyba jeszcze tyle śniegu nie widziałem.
Więc niewiele myśląc postanowiłem zrobić wam zjeżdżalnie, po której będzie można zjeżdżać na worku.
Razem z wujkiem Grzesiem nawieźliśmy kilkanaście taczek śniegu, którego było pod dostatkiem i usypaliśmy z niego rynnę, w której będzie się ślizgał worek.

Zjeżdżalnie robiliśmy i poprawialiśmy kilka dni, ale za to teraz na worku można dojechać prawie do chodnika.
A wczoraj jak przyjechała Karolina okazało się, że można po naszej zjeżdżalni zasuwać na sankach (takich plastikowych), a na dodatek jedzie się strasznie daleko.





10 stycznia 2010

Igloo

Jeszcze niedawno narzekaliśmy troszkę na zimę, że nie ma śniegu. I sam nie wiem ale pewnie Pani Zima to wszystko usłyszała i postanowiła nam troszkę tego śniegu dosypać. I chyba jej się troszkę za dużo sypnęło, bo całą sobotę odśnieżaliśmy podwórko razem z dziadkiem i stryjem. Zresztą odśnieżaliśmy je trzy razy, bo cały czas padał śnieg.
Już podczas odśnieżania wpadłem na pomysł, że można by z tego śniegu zrobić igloo.
Usypaliśmy ze śniegu wielką górę i zostawiliśmy ją na noc.
W niedzielę też padał śnieg, więc też odśnieżając, rzucałem śnieg na nie-małą już górę.
Po powrocie z kościoła mama poszła szykować obiad, a my zostaliśmy na dworze i zabraliśmy się za budową igloo.
Udało się w środku tej góry wykopać niewielkie pomieszczenie do którego mogłaś wejść.
Potem przyszedł dziadek i podpowiedział, żeby ściągnąć troszkę śniegu z dachu i wzmocnić strop drewnianą kratką, która leżała niepotrzebna w drewutni. Kratka okazała się bardzo dobrym pomysłem bo dzięki temu, że wzmocniliśmy dach mogliśmy wybrać ze środka więcej śniegu i powiększyć igloo w środku. Na dach oczywiście nasypaliśmy śniegu, żeby wszystko ładnie wyglądało.
Udało się wybrać tyle śniegu, że do środka śmiało mogły wejść dwie osoby, a dzieci to i trójka by się zmieściła.
Potem zrobiliśmy jeszcze okno i igloo było gotowe.
Pobawiliśmy się chwilę i poszliśmy na obiad.
Po obiedzie troszkę jeszcze odpoczęliśmy i wyszliśmy na dwór. Troszkę się już ściemniało, ale w niczym nam to nie przeszkadzało.
W igloo bawił się już Mateusz, zresztą zaraz też do niego dołączyłaś. A ja zabrałem się za odśnieżanie podwórka, sam nie wiem który już raz.
Po chwili powiedzieliście, że w igloo jest już strasznie ciemno.
Wiele nie myśląc ściągnąłem jeden sznur światełek i zamontowałem wam w igloo, no i wtedy to dopiero zaczęła się zabawa.

Troszkę się napracowaliśmy przy budowie, ale było warto, bo wasze wesołe buźki to najlepsza dla nas nagroda.



Bal karnawałowy

Niedawno w naszej świetlicy odbył się bal karnawałowy. To był bal na którym dzieci, miały być przebrane za królewny, królewiczów i rycerzy.
Ty oczywiście byłaś przebrana za królewnę i na prawdę wyglądałaś cudownie. Miałaś na sobie śliczną sukienkę, którą dzień wcześniej kupiliśmy w sklepie. Na głowie miałaś piękną koronę, która jak wiadomo dla królewny jest obowiązkowa.
Na balu wszystkie dzieci były przebrane i wszyscy wyglądali bardzo ładnie.
Dziadek z babcię i ciocią Kasią też byli na balu i opowiadali, że było ekstra.
Tańczyłaś i bawiłaś się z dziećmi.






3 stycznia 2010

Magnefony

Niedawno mama czytała Ci bajkę o pingwinku, któremu zawsze było zimno. Dlatego też ten pingwinek postanowił wyprowadzić się z mroźnej Antarktydy i zamieszkać w ciepłych krajach. A że było mu wiecznie zimno to postanowił przyczepić sobie do nóg termofory, po Twojemu "magnefony". No i w końcu o po wielu przygodach udało mu się dotrzeć do ciepłych krajów i zamieszkał tam na stałe.

A wczoraj podczas kąpieli wymyśliłaś sobie, że gąbki będą Twoimi magnefonami. więc jak tylko się wykąpaliśmy zabrałaś gąbki z wanny i stanęłaś na nich. Niestety nijak nie trzymały się ona na Twoich nogach.
Nawet wyciągnąłeś nitkę z ręcznika żeby przymocować magnefony, ale nitka była za krótka i nie dało się za jej pomocą przymocować gąbek.
Na szczęście mama pożyczyła Ci swoje gumki do włosów.
Gumki spełniły swoje zadanie doskonale i ufało się przymocować magnefony do Twoich małych stópek.