dla Zosi, na potem...

6 lipca 2010

Zapalniczka

Niedawno przybiegłaś do mnie do kuchni z zapalniczką, którą znalazłaś w sypialni.
Poprosiłaś, żebym ją zapalił, bo chciałaś zdmuchnąć płomień.
Akurat stałem przy stole i kucnąłem przy nim.
- Ale wiesz, że małe dzieci nie mogą się same bawić zapalniczkami i zapałkami. – Powiedziałem.
- Tak, ale ty mi zapalisz, a ja zdmuchnę – szybko odpowiedziałaś.
Zapaliłem więc zapalniczkę i pojawił się płomień, który udało Ci się zdmuchnąć za trzecim razem.
- Jeszcze raz zapal. Proszę. – Poprosiłaś, robiąc tą swoją proszącą minkę.
- A jak od zapalniczki zapali się obrus? – zapytałem – A potem stół, a potem nasz dom. To gdzie wtedy będziemy mieszkali?
- U sąsiadów – odparłaś bez zastanowienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz