dla Zosi, na potem...

23 lipca 2010

Nie ma wody

Większość dni na wakacjach spędziliśmy na plaży. Kąpaliśmy się w morzu, opalaliśmy się w słońcu i bawiliśmy się w piasku.
Ten dzień nie różnił się niczym od innych. Było słonecznie i ciepło. Delikatny chłodny wiaterek szalał nad parawanem, a my siedzieliśmy na piasku i budowaliśmy zamki.
Potem przyszła kolej na kopanie dziur w piasku i zakopywanie Twoich nóg. Jak już były zakopane, to zaczęliśmy polewać je wodą z wiaderka, żeby je schłodzić i opłukać z piasku.
Woda szybko się kończyła i często musiałem zasuwać na brzeg i przynosić pełne wiaderko chłodnej, morskiej wody. Po którymś tam kursie z kolei wylałem całą wodę do dziury, w której trzymałaś nogi. Odstawiłem puste wiaderko.
Po chwili cała woda wsiąknęła w piach.
- Tati! - krzyknęłaś. - Nalej wody, bo już nie ma.
- Nie ma już wody - odpowiedziałem zaglądając do wiaderka.
- Gdzie!? - zdziwiłaś się. - W morzu!?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz