dla Zosi, na potem...

23 października 2009

No i co.

Dawno nic nie pisałem, bo jakoś nie było o czym, ale dzisiaj rano mnie rozbroiłaś, tak więc coś napiszę.

Od jakiegoś czasu wujek Grzesiu ma urlop i zabiera Cię razem z chłopakami do przedszkola z samego rana. I dzisiaj też miałem Cię odprowadzić do chłopaków.
Ubraliśmy się i zeszliśmy do piwnicy żeby ubrać kurtkę i buty.
Ja też się ubrałem i już mieliśmy wychodzić, kiedy to powiedziałaś, że chcesz żebym Cię wziął na rączki i zaniósł do chłopaków.
- Daj spokój – powiedziałem – taka duża dziewczyna, to może sama zasuwać na nogach.
- Ale na podwórku są kamienie – powiedziałeś szybko - i mogę podrzeć buty i wtedy trzeba będzie kupić nowe. No i co.

No i nic pomyślałem sobie i wziąłem Cię na ręce, zawsze to będzie taniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz