Jakoś tak wczoraj, poszłaś razem z Mateuszem do ubikacji na dole. Jak się potem okazało, to była ta "poważniejsza potrzeba".
Po dłuższej chwili (przecież trzeba było się tam jeszcze pobawić) zawołałaś mnie.
Byłem troszkę zajęty więc powiedziałem, że za moment przyjdę.
- Tituś!!! - znowu krzyknęłaś.
- Już idę...
- Tituśśśśś!!! Idziesz czy nie? Bo jak nie to powycieram się sama!!!
Żarty się skończyły nie ma co ;)
5 kwietnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz