dla Zosi, na potem...

7 grudnia 2009

Świąteczne pierniczki

W niedziele zabraliśmy się za robienie pierniczków na choinkę. Razem z mamą planowaliśmy to już wcześniej i dlatego mieliśmy przygotowane wszystkie składniki.
I zaraz po obiedzie zabraliśmy się wszyscy do roboty. Najpierw mama wymieszała wszystkie składniki. Potem zabrała się za zagniatanie piernikowego ciasta, nawet ja też troszkę pomagałem zagniatać ciasto, bo okazało się, że to wcale nie jest taka łatwa robota.
No i w końcu przyszedł czas na wałkowanie. Na szczęście udało mi się znaleźć Twój wałek i dzięki temu też mogłaś rozwałkowywać ciasto.
Jak tylko je rozwałkowaliśmy, każdy po troszkę, to przyszedł czas na najlepsze, znaczy na odciskanie foremkami pierniczków.
Mama nasmarowała blachy masłem, żeby nam się pierniczki nie przylepiały.
I zaczęła się zabawa z foremkami. Na szczęście mieliśmy ich dużo, bo wykorzystaliśmy te, które miałaś w swoich zabawkach. Były tak kotki, pieski, kaczuszki, krówka, drzewko, gwiazdki, i takie tam...
Nawet dziadek przyszedł zobaczyć co się wyrabia w kuchni i co ta mała kuchareczka tam szykuje.

Nawet się nie spodziewaliśmy, ale wyszły nam cztery blachy pierniczków, Które po upieczeniu przepięknie pachniały.

Ja już teraz jestem pewien, że jeszcze nie raz zabierzemy się za pieczenie pierniczków, bo można się przy tym świetnie bawić.




1 komentarz:

  1. Z wałkiem jej do twarzy :) Podziwiam ideę własnoręcznego wyrobu pierniczków. Ja za Chiny nie mogę się zmobilizować :)

    OdpowiedzUsuń